"Idziemy na konferencję. Musimy opieprzyć trenera Probierza. Co to były za zmiany? Co oni w ogóle grali?!" - tak rekrutował frekwencje i powodował, że konferencje bywały ciekawsze niż same mecze. "Panie trenerze, jak wy gracie te przewagi?! Przecież to zęby bolą, jak się patrzy!" - tak potrafił uszczypnąć trenera hokeistów "Pasów" Rudolfa Rohaczka, gdy jego chłopaki męczyli się z założeniem "zamka". Andrzej Stanowski żył sportem do samego końca to była jego pasja, to było jego życie. Pasjonował się też skokami narciarskimi. W latach 90. , w redakcji "Czasu Krakowskiego" żartowaliśmy, że Turniej Czterech Skoczni nie rozpocznie się bez jego obecności. Jeździł na każdą edycję tej imprezy, co nie było popularne wśród polskich dziennikarzy, w okresie, w którym nikt nie śnił jeszcze o Adamie Małyszu, o Kamilu Stochu nie wspominając. Stanowski przewidział mistrzostwo świata Tomasza Sikory Pamiętam scenę: pan Andrzej, wkładając kasetę do odtwarzacza wideo, zaprezentował skrót z biathlonowego PŚ, ze startem Tomasza Sikory. - Zobaczycie, to będzie mistrz świata! - zapowiedział. Spojrzeliśmy na siebie z niedowierzaniem, czy pan Andrzej nie jest czasem podchmielony, a przecież stronił od alkoholu. Kilka miesięcy później się okazało, że red. Stanowski miał rację. Nie inaczej było jeszcze wczoraj (poniedziałek), gdy odwiedził go w szpitalu syn Rafał. Po trwającej rok walce z nowotworem jego stan nie był już najlepszy, organizm nie przyjmował pokarmów. Pan Andrzej otworzył oczy i poinformował potomka: "Wisła ściągnęła napastnika". - Bałem się, że tata już majaczy, bo jakoś umknął mi ten fakt. Dopiero po sprawdzeniu okazało się, że miał rację - powiedział nam Rafał Stanowski. Chodzi oczywiście o transfer Angela Rodado. Wyobraźcie sobie też, że walczący ze śmiertelnym nowotworem człowiek znajdował czas, aby regularnie skontaktować się z liderem hokeistów Cracovii Damianem Kapicą, aby zapytać go, jak mu się wiedzie, jak z leczeniem kontuzji. - Po raz ostatni pan Andrzej zadzwonił do mnie dwa tygodnie temu i choć miał już nieco słabszy głos, to jednak szybkość mówienia, setki zadawanych pytań i pogoda ducha pozostawały na tym samym poziomie. Będzie mi go bardzo brakowało - powiedział nam Damian. Red. Andrzej Stanowski od 55 lat był żonaty z panią Elżbietą. Pracował w "Gazecie Krakowskiej", "Czasie Krakowskim" i "Dzienniku Polskim", obsługiwał wiele IO i MŚ (m.in. piłkarskie z 1982 r.). Dokładnej daty pogrzebu jeszcze nie ustalono, brane są pod uwagę wtorek (30 sierpnia) i środa (31 sierpnia). Red. Andrzej Stanowski Ur. 23 lipca 1939 r. - zmarł 23 sierpnia 2022 r.