Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji LIVE z meczu Polska - Włochy! Dla układu sił w Grupie A był to właściwie mecz o jej zwycięstwo. Dające komfort gry w ćwierćfinale z czwartym zespołem Grupy B. Początek starcia największych faworytów Grupy A to zacięty bój punkt za punkt. Na pierwszej przerwie technicznej minimalnie lepsi byli Włosi (8:7), na drugiej ich przewaga była już nieco większa dzięki kontratakowi Michała Łaski (16:14). Italia minimalnie lepiej zagrywała. Po "bombie" z zagrywki Łaski (nie przyjął Krzysztof Ignaczak) prowadziła 20:17 i sytuacja zrobiła się trudna. Zbijający na raty Bartosz Kurek zniżył na 19:20, ale po chwili z serwisu nas "trafił" Cristian Savani i Włochy odskoczyły na trzy "oczka" (22:19). Seta zakończył atakiem ze środka Alessandro Fei. Przegrywaliśmy piłki na siatce, nie kończyliśmy ataków na pojedynczym bloku, słabsi byliśmy w zagrywce, choć nie ryzykowaliśmy przy niej tak bardzo jak rywal. W pierwszym secie w klasyfikacji asów serwisowych przegraliśmy 1:3, mieliśmy też więcej zepsutych zagrywek (5-4). Po zmianie stron wiele się nie zmieniło. Od razu zagrywką zapunktował Włochom Zaytsev, który zaskoczył Ignaczaka. W ten sposób od początku drugiego seta musieliśmy gonić wynik. Udało się szybko odrobić stratę, gdy po nieporozumieniu wśród Włochów z lewego skrzydła zbił Michał Winiarski. Po przełożeniu rąk na naszą stronę przez Zaytseva było 5:3 dla Polaków. Za moment Savani trafił zagrywką Kurka i było 5:5. Później było lepiej - Włosi nie kończyli ataków, więc na pierwszą przerwę techniczną schodziliśmy prowadząc 8:5, a gdy jeszcze Winiarski przebił się przez potrójny blok, byliśmy o cztery "oczka" przed rywalami! Atakowaliśmy mocno i pewnie z drugiej linii, zagrywką Zbigniew Bartman "ustrzelił" Savaniego pokazując mu, że kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie! Po asie serwisowym prowadziliśmy 12:7. Włosi pogubili się zupełnie! Ich trener Mauro Brutto ratował się zmianami, ale i to nic nie dawało. Atak z przechodzącej piłki Łukasza Żygadły dał nam sześciopunktową przewagę. Na przerwie technicznej było 9:16. Za moment Winiarski blokiem podwyższył na 9:17. Trener Berruto wziął czas przy stanie 13:20. Wydawało się, że liczył bardziej na cud, niż ratowanie seta. Po błędzie Bartosza Kurka (podczas ataku dotknął siatki) Włosi zniżyli na 15:20, lecz za moment grubo pomylił się Fei sądząc, że piłka odebrana cudem przez Ignaczaka wyjdzie na aut. Ta jednak wpadła w boisko ku uciesze publiczności. Po dobrym bloku rywala zrobiło się 18:21 i tym razem to nasz trener - Andrea Anastasi ratował się przerwą. Ataki Piotra Nowakowskiego ze środka utrzymywały nas na prowadzeniu. Po zbiciu z lewego skrzydła Winiarskiego mieliśmy piłkę setową. Publika zaczęła się domagać: "Ostatni! Ostatni!". To skandowanie na koncert życzeń zamienił celnym atakiem po przekątnej w sam narożnik boiska Winiarski. Zapunktował, choć uderzał z miejsca. 124 km/h - do takiej prędkości rozpędzała się piłka po najsilniejszym serwie Włochów. "Biało-czerwoni" mogli się pochwalić tylko prędkością 116 km/h. W trzecim secie swoje show zaczął Bartman. Po zbiciu z drugiej linii zatańczył po drugiej stronie siatki wśród Włochów i wrócił, by naładować energią kolegów. Za moment na drugą stronę siatki powędrował Winiarski, ale on akurat w pogoni za piłką. Na pierwszej przerwie górą byli Włosi - 8:7. To był o wiele bardziej zacięty fragment pojedynku niż druga partia. Aż do autowego ataku z krótkiej Savaniego, po którym odskoczyliśmy na dwa "oczka" (16:14) wynik był stykowy. Ważną wymianę, na 14:17 wygraliśmy w sporej mierze dzięki Winiarskiemu, który najpierw świetnie zaasekurował blok, a później skutecznie zbił przy kontrze. Przede wszystkim jednak poprawiliśmy przyjęcie serwisu Włochów. Nie siał on już takiego spustoszenia w naszych szeregach, jak na początku meczu. Gdy Włosi doszli nas na 17:19 trener Anastasi w miejsce Możdżonka wprowadził Ruciaka, ale tylko na moment. Przy stanie 18:19 doszło do zmiany powrotnej. Wulkan energii - Bartman zagrywką zapewnił nam 21. punkt i znowu prowadziliśmy trzema "oczkami" (21:18). Dzięki mądremu rozgrywaniu Żygadły mieliśmy tyle zmiennych wariantów w ataku, że włoski blok nie mógł się w tym wszystkim połapać. Rzadko pozwalaliśmy sobie na taki bałagan na parkiecie, jak przy piłce na 21:22, gdy przebitej lekko przez stojącego tyłem do siatki Luigiego Mastrangelo nie miał kto przyjąć. Przy stanie 21:23 trener Anastasi postanowił postraszyć rywala zagrywką, więc posłał na pole serwisu Jakuba Jarosza. Widząc to Mauro Berruto wziął czas, by przestrzec swych chłopaków. W jakimś sensie pomogło, gdyż Jarosz trafił w siatkę. Za moment, po "bombie" ze środka Winiarskiego mieliśmy setbola (22:24). Seta zakończył Savani trafiając z zagrywki w siatkę. Na początku czwartej części asem serwisowym popisał się Kurek, dzięki czemu mieliśmy dwupunktową przewagę. Spodobał nam się Winiarski, który wychodził obronną ręką z najcięższych nawet sytuacji. Na 2:4 zapunktował, choć był wrzucony na siatkę, jednak szybkim, lekkim ruchem ręki zmieścił piłkę między dłońmi blokujących! Świetnie na bloku radził sobie Możdżonek z Kurkiem. Po ich akcjach prowadziliśmy 7:3, a zniechęceni Włosi zaczęli wyrzucać piłkę w aut. Tak jak Zaytsev, po którego błędzie prowadziliśmy już pięcioma punktami. Przy stanie 3:10 trener Berruto ratował się przerwą na żądanie. Nic to nie dało! Italia była zdruzgotana, czego dowiódł fatalnie przestrzelony atak przez Savaniego, po którym prowadziliśmy 13:5! W tym czasie Orły grały koncertowo. Żygadło robił z blokiem, co chciał, więc atakujący strzelali jak chcieli. To było polowanie na rozbitych kompletnie Włochów! Gdy Kurek zapunktował z serwisu, a za moment po kontrze mieliśmy druzgocącą przewagę 16:6. Trener Berruto gdyby mógł, rzuciłby pewnie ręcznik, by poddać swój zespół, a tak mógł tylko przerywać grę, by wybić z rytmu "Biało-czerwonych". Andrea Anastasi - widząc, że maszyna hula jak należy - usiadł spokojnie i podziwiał jej pracę. Polska grała jak najlepsza na świecie drużyna ostatnich miesięcy! Polska prezentowała siatkówkę godną głównego pretendenta do olimpijskiego złota! Końcówka meczu, to popis, zabawa Polaków, którym wychodziło niemal wszystko! Orły prowadziły 22:10 i mogły sobie pozwolić na komfort gry punkt za punkt. Kibice wiwatowali śpiewając: "Wszyscy wstają!" To był biało-czerwony siatkarski festiwal w hali Earls Court. Zakończył go mocną zagrywką Bartosz Kurek! Kolejny mecz Polacy grają we wtorek o godz. 12:30 z Bułgarią. Grupa A Włochy - Polska 1:3 (25:21, 20:25, 23:25, 14:25) Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Bartosz Kurek, Zbigniew Bartman, Łukasz Żygadło, Marcin Możdżonek i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Jakub Jarosz, Michał Ruciak. Włochy: Luigi Mastrangelo, Michał Łasko, Ivan Zaytsev, Cristian Savani, Dragan Travica, Alessandro Fei i Andrea Bari (libero) oraz Samuele Papi, Simone Parodi, Emanuele Birarelli. Z hali Earsl Court Michał Białoński Czy "Biało-czerwoni" są w formie na olimpijski medal? Dyskutuj