Polak do rywalizacji przystąpił z pierwszego toru. Zaczął dobrze. We wcześniejszych wyścigach problemem wydawał się zbyt wolny start, a tym razem 50 m pokonał jako trzeci. Po nawrocie było już jednak znacznie gorzej. Czerniak, który nie raz pokazywał już, że potrafi świetnie finiszować, dał się wyprzedzić wszystkim rywalom. "Zacząłem tak jak miałem zacząć, płynąłem swoim tempem. Pierwsza długość basenu mnie nie zmęczyła. Po nawrocie jednak nie wytrzymałem. Nie wiem, co się stało. Jestem w lekkim szoku, bo ten czas jest bardzo kiepski. Takie rezultaty osiągałem będąc zmęczonym po ciężkim treningu. Wydawało się, że z formą trafiliśmy idealnie. Nie wiem, co nie zagrało, ciężko tak zaraz po wyścigu ustalić przyczyny" - powiedział podopieczny Bartosza Kizierowskiego. Czas Czerniaka, 52,05 s, jest gorszy od rezultatu, jaki osiągnął zarówno w eliminacjach, jak i półfinale. Gdyby Polak popłynął tak, jak w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Szanghaju (51,15), sięgnąłby po złoto. W piątek Phelpsowi do triumfu wystarczyło 51,21. Drugie miejsce ex aequo zajęli Chad le Clos z RPA oraz Rosjanin Jewgienij Korotyszkin (51,44). "Kiedy spojrzałem na tablicę bardzo się zdziwiłem, że wypadłem tak słabo. Naprawdę nie wiem, co się stało na ostatniej długości. Wydawało mi się wręcz, że jest jeszcze zapas sił i na mecie będę dużo szybciej. Niby płynąłem, ale jakbym stał w miejscu. To zdecydowanie moje największe rozczarowanie. Wszystko szło zgodnie z planem dopóki nie przekonałem się o wyniku. To było bardzo przykre doświadczenie" - przyznał Czerniak. Dla Phelpsa był to ostatni indywidualny start w karierze. Reprezentant USA już wcześniej zapowiedział, że po zmaganiach w Londynie kończy sportową karierę. 27-letni pływak w stolicy Wielkiej Brytanii zdobył jak do tej pory pięć medali; trzy złote i dwa srebrne. Swój dorobek będzie mógł powiększyć jeszcze w sobotę w rywalizacji sztafet 4x100 m stylem zmiennym. "Nie zamierzam psuć sobie nastroju tym, że nie wyszedł mi nawrót i czas, który osiągnąłem nie jest powalający. Liczy się tylko to, że zwyciężyłem. Złoty medal zawsze sprawia mnóstwo radości, bez względu na to, jaką osiągniesz przewagę nad rywalami" - zaznaczył Phelps. Choć Amerykanin zdobył łącznie na trzech olimpiadach nieprawdopodobną liczbę 21 medali (w tym 17 złotych), to jego rodacy w najbliższych latach z pewnością nie będą musieli żyć wspomnieniami. Gwiazdą młodego pokolenia jest Melissa Franklin. 17-letnia grzbiecistka wywalczyła w piątek w Londynie swój trzeci złoty krążek (ma jeszcze jeden brązowy), a przy okazji ustanowiła rekord świata na 200 m, czas 2.04,06 jest o 0,75 s lepszy od wyniku Kirsty Coventry z Zimbabwe z MŚ w Rzymie (2009). "Wiedziałam, że jestem w świetniej formie i ustanowienie rekordu było moim marzeniem, nie spodziewałam się jednak uzyskać aż tak dobry wynik. Wieczorem spotkam się wreszcie ze swoją rodziną, uściskom z pewnością nie będzie końca. To najlepsza forma świętowania jaką mogłabym sobie zażyczyć" - podkreśliła Franklin. <a href="http://aplikacjalondyn.interia.pl/">Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!</a>