Nikogo nie trzeba przekonywać, jak ważną rolę w skokach narciarskich odgrywają idealnie dopasowane kombinezony. "Biało-czerwoni" do tego stopnia dbają o własne kostiumy, że większość z nich potrafi obsługiwać maszynę, a Stefan Hula, który akurat na te igrzyska się nie "załapał", założył z żoną firmę specjalizującą się w szyciu. - Bez tych umiejętności ani rusz. Od czasu, kiedy międzynarodowa federacja (FIS) obwarowała nas przepisami dotyczącymi kombinezonów, nie ma możliwości, aby trener w skokach nie miał podstawowych umiejętności szycia. Non stop stroje trzeba korygować i przeszywać. Można powiedzieć, że poza kamerą i komputerem jest to podstawowy sprzęt z jakim ma się do czynienia - powiedział Kruczek, który we wtorkowy wieczór wraz z zawodnikami przyleciał do Soczi. Zamieszkali w tzw. górskiej wiosce. Główny szkoleniowiec kadry największego w ekipie speca od szycia ma w osobie asystenta Zbigniewa Klimowskiego. To właśnie na olimpijczyku z Albertville 1992 (Klimowski był wówczas jedynym polskim skoczkiem w stawce - red.) spoczywa w głównej mierze obowiązek "opieki" nad maszyną i dokonywania ewentualnych poprawek. I to właśnie pod okiem Klimowskiego kariery zaczynali m.in. mistrz świata Stoch i Dawid Kubacki. W Soczi rywalizować będą też Piotr Żyła, Maciej Kot i Jan Ziobro. Konkursy indywidualne odbędą się 9 i 15 lutego (kwalifikacje dzień wcześniej), a drużynowy - 17 lutego na dużej skoczni. - Jestem obeznany z maszyną, ale nie każdy u nas umie szyć - stwierdził Kubacki. Jego umiejętność to z pewnością zasługa mamy, która z zawodu jest krawcową; tata Dawida jest hydraulikiem. Polscy skoczkowie w wolnym czasie siadają do maszyn do szycia, choć chyba jednak wolą aktywność typowo sportową, np. grę w siatkówkę. Najlepszy jest podobno Kot, który uczestniczył nawet w lidze zakopiańskiej. Wracając do kombinezonów, Kruczek już wcześniej zapowiadał, że do Rosji zabiorą po trzy-cztery sztuki dla każdego z zawodników. - Zakładamy, że nie będzie trzeba robić poprawek, choć nie można tego wykluczyć. Materiał "pracuje" i trzeba często kontrolować i korygować sprzęt. Praktycznie po każdym treningu oficjalnym czy zawodach. Zbyszek Klimowski ma do dyspozycji zwykłą maszynę do szycia, taką nieco lepszej jakości - dodał trener. Gdyby Klimowski narzekał na nadmiar zajęć przy kombinezonach, z pewnością mógłby go wesprzeć Żyła. To najstarszy skoczek w drużynie narodowej, niedawno skończył 27 lat. Stoch jest młodszy o cztery miesiące. - Dziadek był krawcem i z pewnością po nim Piotrek ma tę zdolność. Kiedyś mocno mnie zaskoczył, mówiąc, że sam uszyje sobie spodnie ze starych dresów. I tak zrobił. Swego czasu syn na każde zawody zabierał i wagę, aby kontrolować swoje kilogramy, i maszynę do szycia - opowiadała mama Żyły, pani Ewa. Żyła był również chyba pierwszym zawodnikiem, na którym "testowano" kombinezony uszyte w firmie Stefana Huli. To skoczek, który startował na poprzedniej olimpiadzie, ale tym razem szybko odpadł z walki o wyjazd do Soczi. Jakiś czas temu wraz z żoną Marceliną (ukończyła włókiennictwo) postanowił profesjonalnie zająć się szyciem strojów dla skoczków. Za całość przedsięwzięcia odpowiadają panie Hula i Ewa Bilan-Stoch, prywatnie żona Kamila, a zawodowo menedżerka męża oraz Kubackiego, Ziobry i Huli.