Wybierz z nami Sportowca Stycznia i wygraj cenną nagrodę!Kraśnicki mówi także m.in. o kandydaturze Krakowa na gospodarza imprezy w 2022 roku. "Nie stać nas na takie wydatki, jakie poniosła Rosja. Chcemy pokazać światu, że nie tylko bogate państwa mogą organizować igrzyska" - zaznacza. Michał Rodak: Po udanym początku sezonu w sportach zimowych zaczął się wyścig o to, kto wytypuje więcej medali dla Polski na igrzyskach. Minister sportu mówił nawet o dziesięciu krążkach. Teraz już emocje opadły, czy może pan podziela ten wielki optymizm? Andrzej Kraśnicki: Ja jestem pragmatykiem i z dużą rezerwą odnoszę się do określania, ile medali mamy zdobyć na igrzyskach. Z każdego medalu będę się cieszył. Mam taką nadzieję, że tych momentów będzie dużo. Szans przed igrzyskami mamy stosunkowo wiele, ale najważniejsze jest, żeby ten najlepszy sportowy rezultat osiągnąć w tym roku właśnie na igrzyskach. A mamy jakiś plan minimum? - Mamy określone doświadczenia. W ogóle na igrzyskach zimowych zdobyliśmy 14 medali, a sześć w Vancouver i to były historycznie nasze najlepsze igrzyska. Myślę, że będzie trudno to powtórzyć. Jeżeli uda nam się zdobyć co najmniej cztery medale, to byłby sukces. Nie grozi nam powrót do czasów Salt Lake City czy Turynu, gdy mieliśmy po dwa medale, czy też jeszcze wcześniejszych igrzysk, gdy przez lata nie mieliśmy ani jednego? Coś się zmieniło, że teraz możemy być optymistami większymi niż wtedy? - Te wyniki, które obserwujemy aktualnie i rok temu, świadczą, że jest duży postęp w sportach zimowych w Polsce. Również sytuacja, w jakiej się aktualnie znajdujemy - myślę o ilości zdobytych kwalifikacji olimpijskich, gdzie standardy wyznaczają międzynarodowe federacje sportowe i akceptuje je Międzynarodowy Komitet Olimpijski - świadczy o tym, że ruszyły się w Polsce sporty zimowe i jest szansa na lepsze rezultaty niż tradycyjnie do tej pory. Czyli te oczekiwania medalowe, które mamy, już nie mówię o tych najbardziej optymistycznych prognozach, to pana zdaniem realna ocena naszych obecnych możliwości w sportach zimowych?- Wymieniałem liczbę czterech medali, natomiast z każdego krążka będziemy się cieszyć i miejmy nadzieję, że presja medalowa nie przyczyni się do osłabienia możliwości zdobycia tych medali. To jest bardzo ważne. Naszym zadaniem, jako Polskiego Komitetu Olimpijskiego, jest stworzenie jak najlepszych warunków do startu, na tym się koncentrujemy i mam nadzieję, że zapewnimy zawodnikom takie możliwości, aby mogli osiągać bardzo dobre rezultaty. A nie nakładamy na siebie dodatkowej presji, wysyłając do Soczi rekordową liczbę zawodników, największą kadrę w historii? Oczekiwania może są proporcjonalne do jej wielkości? Może kibice mają prawo oczekiwać, że wybrano tak dużą kadrę z myślą o większych sukcesach? - Musimy na to spojrzeć nie tylko z tego punktu widzenia. Bardzo istotną rzeczą jest, że tylko jedna osoba współpracująca może towarzyszyć jednemu zawodnikowi. Dzięki temu, że jest duża ekipa, tym, którzy mają większe szanse medalowe, możemy stworzyć dużo lepsze warunki. Justyna Kowalczyk i ekipa, która jej towarzyszy na zawodach, to jest 7-8 osób, a gdybyśmy przestrzegali tych zasad, to byłaby tylko jedna. Cały wywiad znajdziesz klikając TU!Wybierz z nami Sportowca Stycznia i wygraj cenną nagrodę!