Pałka w sztafecie strzelała fatalnie - w pięciu próbach leżąc nie trafiła ani razu, a po dobraniu trzech sztuk amunicji pomyliła się jeszcze dwa razy. W efekcie musiała przebiec cztery rundy karne. W pozycji stojącej dobierała tylko raz. Swoimi przypuszczeniami co do powodów kiepskiego strzelania podzieliła się na portalu społecznościowym. Jej zdaniem mogło dojść do celowego przestawienia przyrządów przez osobę trzecią. Nie wyklucza jednak, że stało się to na skutek uderzenia. - Na końcu lufy karabinka jest sztywna muszka. Zawodnik ma natomiast możliwość ustawienia celownika, który jest zamocowany na szynie. Za pomocą śrub mikrometrycznych można zmieniać położenie przyrządów w pionie i poziomie - wyjaśnił trener. - Biathloniści przed zawodami na strzelnicy ustawiają swoje celowniki w zależności od wielu czynników, także pogodowych. Ważne jest także oświetlenie - dodał Rymski, który współpracuje z biathlonistami od czerwca 2013. Wcześniej, w latach 1992-2012, prowadził kadry strzeleckie Polski, pracował też z pięcioboistami przed olimpiadą w Atenach (2004). Przyznał, że ustawienie przyrządów może się zmienić na skutek przekręcenia śrub przez kogoś lub na przykład po uderzeniu karabinka. - Może się zdarzyć, że karabinek się przewróci, kiedy jest w stojaku, trzeba też pamiętać, że biathlon to dynamiczny sport i może dojść do uderzenia broni. Oczywiście, jak było w przypadku karabinka Pałki nie wiem. Wszystko jest w sferze domysłów. Kiedy pierwszy raz strzelała w sztafecie zaniemówiłem z zaskoczenia - stwierdził Rymski. Podkreślił, że zawodnik po nieudanym strzelaniu ma okazję skorygować ustawienie broni, widząc "podpowiedzi" trenera na tablicy magnetycznej. - Trener, obserwując tarczę, zaznacza magnesami miejsca trafień. Każdy zawodnik zna swoją broń i widząc wynik jest w stanie poprawić celownik. Tyle, że wtedy traci się czas - zakończył Rymski. Polskie biathlonistki w olimpijskiej sztafecie 4x6 km zajęły 10. miejsce. Pałka biegła na pierwszej zmianie.