INTERIA:PL: Czy pamięta pan ceremonię otwarcia z Sapporo? Wojciech Fortuna (złoty medalista olimpijski z Sapporo): - Tylko tyle, że byłem przeziębiony i lekarz zabronił mi iść. W związku z tym nie przeżywałem żadnego stresu, bo całe przedstawienie oglądałem w telewizji. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Na igrzyskach byłem jeszcze czterokrotnie jako gość. Otwarcie najbardziej podobało mi się w Lillehammer. Było dużo luzu i rodzinna atmosfera. Już w niedzielę odbędzie się konkurs na skoczni HS 106. Łukasz Kruczek niedługo musi podjąć decyzję, kogo wystawi do składu. - Współczuję mu, bo to na pewno nie będzie łatwy wybór. O wszystkim zadecydują treningi. Jestem przekonany, że postawi na najlepszych w danym momencie i nie spojrzy na zasługi. Wystąpią ci, którym po prostu skocznia w Soczi odpowiada. Poza Kamilem Stochem każdy musi dać z siebie maksa. Tutaj już kończy się koleżeństwo i zaczyna prawdziwa rywalizacja. Na kogo postawi? Typowanie to zgadywanka, ale nawet Piotrek Żyła czy Maciek Kot nie mogą być pewni miejsca w czwórce. Kamil Stoch przywiezie z Soczi medal? - Jestem pewien. I to nie jeden, bo powinien stać na podium zarówno na skoczni normalnej jak i dużej. Liczę też na to, że zdejmie klątwę, którą rzuciłem w swojej książce, pisząc, że jak teraz nie zdobędziemy złota, to nie stanie się to już nigdy w historii. Kamil jest już doświadczonym zawodnikiem i do tego znajduje się w kapitalnej formie. Nie widzę przeszkód, aby pozgarniał złote medale w takim stylu jak Simon Ammann w Salt Lake City i Vancouver. Chętnych do medali jest jednak dużo. - Pewnie, że tak, ale jak popatrzymy na to, jak wyglądał ten sezon, to praktycznie cały czas powtarza się sześć nazwisk. Wydaje mi się, że w tej grupie rozstrzygnie się walka o medale w konkursach indywidualnych. A bardzo bym chciał, żeby to Kamil był najlepszy. Czyli obejdzie się bez niespodzianek? - Tego nie można przewidzieć, choć muszę przyznać, że jestem piekielnie ciekaw, jak zaprezentują się poszczególni zawodnicy. Przede wszystkim Thomas Morgenstern. Z pewnością nie przyjechał do Soczi na wakacje. Przez ostatnie tygodnie solidnie trenował z Heinzem Kuttinem w Obersdorfie. Na pewno jest w dobrej formie. Do tego zna już smak triumfu w igrzyskach olimpijskich, bo przecież indywidualnie zdobył złoty medal w Turynie. Może być bardzo groźny Przez ostatnie tygodnie formą czarowali Słoweńcy. Zdołają ją potwierdzić w Soczi? - Oni zaczęli świetnie skakać już w Zakopanem i od tego czasu praktycznie dzielą i rządzą w Pucharze Świata. Przecież w niektórych konkursach mieli aż czterech zawodników w pierwszej dziesiątce. Jak dla mnie to murowani faworycie do złota w drużynie. Ciekaw też jestem tego, co pokażą Norwegowie, którzy podobnie jak Polacy trenowali w Szczyrku. Różnica była taka, że Kruczek zabrał skoczków na konkurs w Willingen, a oni dalej spokojnie trenowali. Zobaczymy, kto postąpił lepiej. Rozmawiał: Krzysztof Oliwa