"Nie ma o czym mówić, jesteśmy wszyscy zadowoleni. Sześć medali to tyle samo co w Vancouver, ale aż cztery z najcenniejszego kruszcu. Fizycznie aż dziewięć osób stanęło na podium, co jest rekordem" - powiedział Tajner. Dwa złote "krążki" wywalczył w konkursach indywidualnych skoczek Kamil Stoch. W Soczi triumfowali też Justyna Kowalczyk w biegu na 10 km techniką klasyczną i łyżwiarz szybki Zbigniew Bródka na 1500 m. Ponadto panczenistki (Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska, Natalia Czerwonka i Katarzyna Woźniak) zdobyły srebro w zawodach drużynowych, a panowie (Bródka, Konrad Niedźwiedzki, Jan Szymański) - brąz. Tajner, który na co dzień jest prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, podkreślał również zasługi innych "Biało-czerwonych". "Aż 20 polskich sportowców znalazło się w czołowej "8", a więc na tzw. miejscach punktowanych. Blisko medalu był zespół skoczków, były miejsca piąte, szóste, siódme. Przed czterema laty w Vancouver zdobyliśmy rekordowe 58 pkt, a tutaj w Soczi aż 75" - dodał. Szef misji olimpijskiej podkreślił, że do dwóch gwiazd - Kowalczyk i Stocha, dołączyła trzecia - łyżwiarz szybki Bródka. "To fenomenalny, bardzo utalentowany zawodnik, który łączy ciężkie treningi z pracą w straży pożarnej. Polskie łyżwiarstwo ma ogromne tradycje, widać też myśl szkoleniową i umiejętność wyławiania takich znakomitych zawodników, predestynowanych do tego sportu" - stwierdził. Tajner mówił również o możliwości zadaszeni toru łyżwiarskiego; w Polsce są tylko otwarte, dlatego reprezentanci wiele miesięcy spędzają na zagranicznych obozach. "Oczywiście, że panczeniści zasłużyli na taki tor, a teraz decyzja środowiska, który obiekt zadaszyć? Słyszałem o Zakopanem, nie są to porażające koszty. Warto w kontekście igrzysk 2022 w Krakowie zbudować tam drugi tor" - przyznał. W przeszłości Tajner był trenerem skoczków, w tym Adama Małysza, dlatego nie zabrakło oceny występu przedstawicieli tej dyscypliny. Tajner wysoko ocenił zasługi Stocha, a także pozostałych skoczków, którzy zajęli czwarte miejsce w turnieju drużynowym. Ma nadzieję, że szkoleniowcem kadry pozostanie Łukasz Kruczek. "Wszystkie kraje teraz by chciały Łukasza, włącznie z Austriakami. Zbudował swoją potęgę i nic dziwnego, że pojawiają się jakieś propozycje. Ale sądzę, że nie będzie zainteresowany budowaniem czegoś od nowa. Miał dobre warunki w Polsce, a będzie miał jeszcze lepsze" - ocenił Tajner. Nie chciał krytykować sportowców, którzy klasyfikowani byli na odległych pozycjach, m.in. biegacze i biathloniści. "Spełnili kryteria PKOl, równoznaczne z międzynarodowymi, dlatego uczestniczyli w igrzyskach. Poza tym, czego nie ukrywałem, potrzebowaliśmy dużej liczby sportowców, aby np. Justyna Kowalczyk mogła mieć ze sobą cały ośmioosobowy team. Trzeba pamiętać o takich niuansach. Poza tym środki finansowe pochodziły od sponsorów, nie wydawaliśmy publicznych pieniędzy" - zakończył.