W niedzielnym sprincie Hojnisz zajęła 21. miejsce, mimo bezbłędnego strzelania. Serię tę kontynuowała podczas trzech "wizyt" na strzelnicy we wtorek (rywalizacja na trasie 10 km). Jednak na zakończenie dwukrotnie spudłowała i zamiast finiszować wśród najlepszych, uplasowała się na 19. pozycji. - Wiedziałam, że medal jest na wyciągnięcie ręki. Może właśnie to spowodowało, że moja głowa i strzelanie nie były takie, jak bym chciała. Do tej pory brakowało mi takich startów, w których musiałabym opanowywać wielkie emocje. A gdzie się tego uczyć, jak nie w bezpośredniej walce - powiedziała 22-letnia, najmłodsza w polskiej ekipie biathlonistka. Mimo że w dorobku ma brązowy medal ubiegłorocznych mistrzostw świata w biegu ze startu wspólnego na 12,5 km, Hojnisz przyznała, że do Soczi przyjechała przede wszystkim po doświadczenie. - To są moje pierwsze igrzyska, więc chcę się uczyć. Tego startu nie będę długo rozpamiętywać, potrafię skoncentrować się na kolejnych - dodała. Za nią linię mety, już w dość gęstej mgle, która nadciągnęła wieczorem nad Krasną Polanę, minęła Weronika Nowakowska-Ziemniak, siódma w sprincie na 7,5 km. - Liczyłam na lepszą dyspozycję i swoją, i nart. Generalnie nie najlepiej się czułam, na więcej mnie dziś nie było stać - oceniła swój występ. Nowakowska-Ziemniak przyznała, że już podczas pierwszego okrążenia czuła, że z tego biegu nie będzie zadowolona. - Ale nie mogę tracić zimnej krwi, bo to jeszcze nie połowa igrzysk. Zauważalne jest, że strzelamy wolniej od rywalek. Gdybyśmy jednak teraz próbowały przyspieszać, zakończyłoby się to katastrofą - dodała. Krystyna Pałka, która w poprzednim sezonie w biegu na dochodzenie, nazywanym czasem pościgowym, wywalczyła srebro MŚ, w Soczi nie tylko nie włączyła się do walki o czołowe lokaty, to jeszcze spadła z 33. miejsca po sprincie. Uplasowała się "oczko" niżej. - Nie biegam na swoim poziomie, bo nie trafiliśmy z formą - stwierdziła łamiącym się głosem. Z kolei Magdalena Gwizdoń zajęła 38. miejsce. Po złoto sięgnęła Domraczewa, wyprzedzając Norweżkę Torę Berger i Słowenkę Teję Gregorin. Każda z nich biegała po jednej rundzie karnej. Słowaczka Anastasiya Kuzmina, mistrzyni olimpijska w sprincie, spadła na szóstą pozycję po dwóch pomyłkach na strzelnicy.